28 maja 2016

Prolog


 I wanna...
I wanna...
I wanna know...
Where are you now?
I wanna know...
Are you fine?
I wanna know...
Do you remember me? 

      Usiadła sztywno na czerwonym fotelu, który wskazał jej szef. Patrzyła się na niego z lekkim niepokojem, bo w sumie każdy wiedział jak się kończą u niego wizyty. Z tego powodu modliła się w duchu, aby powiedział, że ma dla niej jakieś dodatkowe zadanie.
- Dowiedziałem się od Natalie, że nie wykonujesz swoich zadań tak jak powinnaś - powiedział donośnie i usiadł naprzeciw niej. Potarł swoje skronie, zastanawiając się jak jej to powiedzieć. Lubił tę dziewczynę, ale wszystko było przeciwko niej. Zmrużył swoje brązowe oczy, patrząc na wystraszoną Elise. - Nie mam innego wyjścia i muszę cię zwolnić. Jednak proszę cię, napisz sama podanie o zwolnienie, żebyś szybko znalazła następną pracę.
- Ale szefie... Ja mam dwóch synów, kto będzie chciał mnie zatrudnić? A wszystkie zadania, które zlecała mi Natalie wykonywałam bezbłędnie i ona doskonale o tym wie! - powiedziała szybko, próbując chronić swoje dobre imię. Lubiła tę pracę i nie chciała jej stracić z powodu niechęci innych osób. Doskonale wiedziała, że przełożona nie znosi jej za to, że daje sobie jakoś radę z dwójką dzieci i innymi obowiązkami.
- Elise, nie utrudniaj tego. Masz tutaj papier i długopis. Napisz szybko rezygnację i będzie po sprawie. Na pewno szybko znajdziesz kolejną pracę. Rozumiem, że jest ci ciężko po tym jak Damon od was odszedł, ale pamiętaj, aby nigdy nie przenosić życia prywatnego do pracy - upomniał ją, podając wcześniej wspomniane rzeczy. Złapała drżącą ręką długopis i zaczęła pisać.

~*~*~*~

     Spakowała swoje rzeczy do kartonowego pudła, które dał jej szef wraz z ostatnią wypłatą. Były to marne grosze, ale powinny wystarczyć do chwili, aż znajdzie kolejną pracę. Czuła teraz na sobie drwiące spojrzenie swojej byłej przełożonej. Blondynka stała za nią i uśmiechała się triumfująco w stronę rudej kobiety. Elisa odwróciła się delikatnie, próbując nie okazać żadnych emocji.
- Co chcesz, Natalie?
- Nic, Elise - dla większego efektu przeciągnęła imię zwolnionej. - Wielka szkoda, że odchodzisz, ale od zawsze było wiadomo, że twoje miejsce jest pod latarnią, a nie w tak wielkiej redakcji, dziwko.
- Nie jestem tobą... - powiedziała cicho, ale niepewnie, co rozśmieszyło blondynkę.
- No właśnie. Ja nigdy nie próbowałam zatrzymać klienta dzieckiem. Jesteś niczym i większość osób życzy ci jak najgorzej, włącznie ze mną - powiedziała, podchodząc jeszcze bliżej rudzielca. Spojrzała się na nią krytycznie i z odrazą. - Zrób sobie coś z tą szopą na głowie i tymi zapuszczonymi szponami. Może wtedy znów cię przyjmą do burdelu, przybłędo.
- Myśl sobie, co tylko chcesz. Ja nigdy nie chciałam być taką oziębłą suką jaką ty jesteś - odpowiedziała z pełnym przekonaniem Elise i wzięła swoje rzeczy. Wyszła z biura, zarzucając swoimi rudymi włosami, które wręcz krzyczał o pomoc od fryzjera.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz